Piloci!
19 czerwca obchodzimy rocznicę bitwy morskiej na Morzu Filipińskim. Uczcimy ją mnóstwem bonusów i naprawdę fajną lekcją historii dla naszych oblatywaczy gry World of Warplanes.
A oto, co zawiera nasza szybka, jednodniowa oferta:
50% zniżki na następujące samoloty:
Dwa klasyki lotnictwa, abyście mogli rozegrać własną bitwę w przestrzeni powietrznej!
50% więcej kredytów z następujących maszyn:
Korzystajcie często z Waszych nowych zabawek i przyspieszcie swój wzlot na szczyt!
Oferta będzie dostępna od 19 czerwca (środa), godziny 08:00 do 20 czerwca (czwartek), godziny 07:30.
Atak na Pearl Harbour w 1941 roku stanowił początek wojny Stanów Zjednoczonych z Japonią. Mocarstwa ścierały się na terenie całego Pacyfiku, walcząc o panowanie nad wyspami i terytoriami wschodnich mórz. Na początku 1944 roku Amerykanie wyparli Japończyków z łańcucha wysp otaczających Papuę-Nową Gwineę i skoncentrowali swoją uwagę na Marianach Północnych. Wydawało im się, że wyspy te, położone 2400 kilometrów na południe od Tokio, będą doskonałym miejscem na bazę wypadową dla bombowców B-29 przeprowadzających długodystansowe ataki na właściwe terytorium Japonii. Z głównych sił amerykańskich wydzielono więc formację o wielkości 1/5 całej floty. Należało do niej 15 lotniskowców, 7 okrętów bojowych, 79 okrętów innego typu, 28 okrętów podwodnych i ponad 900 samolotów, głównie myśliwców F6F Hellcat. Rozpoczęcie ofensywy zaplanowano na dzień 15 lipca 1944 roku. Pierwsze uderzenie miało spaść na największą wyspę archipelagu – Saipan.
W tym samym czasie do walki sposobili się też Japończycy, zbierając siły w rejonie Filipin i przygotowując się do kontrataku, który raz na zawsze położyłby kres panowaniu Amerykanów na tych wodach. Ponieważ na dotychczasowe sukcesy Amerykanów złożyło się m.in. sprawne wykorzystanie desantu z morza, Japończykom wydawało się, że zatrzymanie Amerykanów na wodzie odetnie im możliwość przerzucenia żołnierzy na brzeg i całkowicie wyeliminuje niebezpieczeństwo. Przekonani o słuszności swojej koncepcji Japońscy dowódcy zebrali pokaźną flotę składającą się z 9 lotniskowców, 5 okrętów bojowych, 43 mniejszych jednostek i 681 myśliwców pokładowych, głównie modeli A6M „Zero”. Tak przygotowani starli się z Amerykanami w ostatecznej, decydującej bitwie na morzu i w powietrzu.
Obie strony rozpoczęły ofensywę od ataków lotniczych. Wrogie siły starły się w przestrzeni powietrznej nad wyspami Guam i Rota. Wbrew oczekiwaniom Japończyków, przewidywana walka dużego kalibru przerodziła się w prawdziwą rzeź. Zdecydowanie mniej liczna i pozbawiona wsparcia morskiego japońska flota powietrzna została zdziesiątkowana przez znacznie sprawniejsze Hellcaty i ciężki ostrzał przeciwlotniczy z amerykańskich statków. W pierwszym starciu Japończycy stracili aż 3/4 swoich myśliwców lotniskowych A6M. Reszta została wyprowadzona w pole i praktycznie rozniesiona w drobny mak przez szybsze i lepiej opancerzone Hellcaty. W starciu z setką ocalałych maszyn Amerykanie stracili tylko 29 własnych samolotów. Amerykańscy piloci nazwali to starcie „wielkim odstrzałem indyków na Marianach”.
Wielka bitwa morska zakończyła się, zanim miała okazję się rozpocząć, przynosząc zwycięstwo Amerykanom. Ci zaś skorzystali ze swojej szansy i tego samego dnia, używając okrętów podwodnych, zatopili dwa japońskie lotniskowce. Dnia następnego zaś przystąpili do polowania na resztę japońskiej floty, które również zakończyło się sukcesem. W ataku na otwartym morzu 200 amerykańskich samolotów unieszkodliwiło szereg okrętów nieprzyjaciela, w tym lotniskowiec „Hiyo”. Pod koniec starcia Japończykom zostało już tylko 35 myśliwców.
Jak się później okazało, bitwa na Morzu Filipińskim była początkiem końca japońskiej floty. Straty poniesione w siłach powietrznych uniemożliwiły Japończykom prowadzenie dużych operacji oraz skuteczne opieranie się nacierającemu przeciwnikowi. Straty te były na tyle poważne, że Japonia nigdy nie odzyskała tytułu potęgi morskiej czy lotniczej.
Piloci! Chwyćcie więc za stery i lećcie postrzelać do własnych indyków!